piątek, 3 maja 2013

Nürnberg.

Zwiedzanie Norymbergi trwa krócej niż myślałam – ale nie dlatego, że nie ma tu czego oglądać, po prostu w każdym kościele trwa akurat niedzielne nabożeństwo, więc do żadnej świątyni nie mogę wejść. Witamy w Bawarii, mili państwo, jednym z najbardziej katolickich landów w Niemczech. ;) Podobają mi się tutejsze budynki oraz rzeka i przerzucone nad nią mosty – urządzam po nich taką samą przechadzkę, jak, nie przymierzając, w hamburskim Speicherstadt. ;) Kluczę trochę po zabytkowej części miasta, przy okazji zwiedzania rynku dziwiąc się, czemu tyle osób kręci złotym kółkiem będącym częścią ogrodzenia (notabene czarnego) znajdującej się tam fontanny. Wkrótce widok zasłania mi niemiecka wycieczka emerytów, więc już mam brać nogi za pas, kiedy ich przewodnik zaczyna opowiadać legendę na temat tego kółka. Jej dokładnej treści już nie pamiętam, ale konkluzja była taka: trzeba pomyśleć życzenie i przekręcić trzy razy. Postanawiam dopełnić tradycji (dobrze, że Niemcy są tacy racjonalni, bo prawie nikt z wycieczki się na to nie zdecydował i nie musiałam długo czekać ;) ). Potem wspinam się na wzgórze, na którym znajduje się obronna twierdza z trzema zamkami. Rozciąga się z niej piękny widok na miasto, ale że warownia przeżywa akurat najazd francuskich turystów, w towarzystwie których nie czuję się zbyt komfortowo, szybko stamtąd zmykam. W drodze powrotnej udaje mi się wejść do jednego z kościołów, które wcześniej musiałam sobie odpuścić, a w drugim, w którym wciąż trwa msza, okazuje się, że przy ołtarzu stoją dwie kobiety, a potem jedna z nich zaczyna chodzić z tacą. Zupełnie nie mogę się połapać w tej sytuacji, bo nie dość, że to pierwszy kościelny płci żeńskiej (tylko co ta druga kobieta robi przy ołtarzy podczas Przemienienia?!), którego widzę w życiu, to jeszcze zbiera ona ofiary -  a przecież Niemcy płacą podatki na kościół! Po doznaniu tego szoku dokładnie studiuję gablotę informacyjną, która potwierdza – kościół ten jest obrządku rzymskokatolickiego. Świat się wali, mówię Wam. ;) Wciąż zszokowana wychodzę przed świątynię na plac, który nagle wypełnił się ludźmi – robię kilka kroków do przodu, zastanawiając się intensywnie, o co chodzi tym razem, ale przyczyna tego zgromadzenia zaraz się wyjaśnia. Kościelny zegar wybija dwunastą, otwierają się malutkie drzwiczki pod jego tarczą i zaczynają się nam ukazywać ruszające się figurki różnych świętych. Po chwili ruszam dalej, kierując się powoli w stronę dworca, ale zahaczając jeszcze o ulicę Praw Człowieka (jeden z artykułów ma też tłumaczenie na polski!). Spotykam tam jakiegoś wariata, który maszeruje szybkim krokiem i głośno komentuje do siebie ostatnie wyniki sportowe Bayernu Monachium, po czym… wchodzi do budynku Germänisches Museum. I nikt go stamtąd nie wyrzuca – specjalnie poczekałam chwilę, żeby to zobaczyć, ale nic się nie stało. ;) Docieram do stacji metra i postanawiam nim podjechać, mimo że od dworca dzieli mnie tylko jeden przystanek. To efekt nie lenistwa, ale zwykłej ciekawości – na tej linii jeździ pociąg… sterowany automatycznie. Czyli nie było w nim żadnego motorniczego ani nawet jego kabiny, a taka Wandzia mogła obserwować przez szybę, jak mkniemy sobie przez podziemny tunel! Gdyby nie to, że mój pociąg miał wkrótce odjechać, jeszcze bym sobie pojeździła tym metrem, bo uczucie było naprawdę niesamowite, zapewniam Was. :)

A Norymberga prezentuje się właśnie tak. ;)
("Wspominamy naszych jeńców wojennych, którzy jeszcze nie wrócili do domu i naszych zaginionych. Miasto Norymberga, 1952 r.")
W tle było widać norymberską twierdzę...
... więc ruszyłam w jej stronę.
Nie wiem, czy zwróciliście uwagę na motyw powtarzający się na powyższych zdjęciach, ale są nim figurki (jak ta po lewej) przedstawiające świętych albo Maryję, które bardzo często umieszczano na rogach zabytkowych kamienic w Norymberdze. Po prawej - niedzielna dostawa prasy. Darmowej. ;)
Nie mogłam sobie odpuścić fotki śmietnika - mimo że nie były jakoś specjalnie ciekawe. ;)
Po prawej wspomniana wyżej fontanna...
... a tu jej złote kółko spełniające życzenia. ;)
Autobusy miejskie obwieszone flagami - w tym polską odwróconą. ;))) Gdyby ktoś był ciekawy, tak naprawdę jest to symbol miasta. ;)
Norymberga jest też miastem Dürera. Po lewej jego pomnik, po prawej reklama jednej z pobliskich kawiarni: "Gdzie Dürer piłby swoje capuccino? Przy Agnestrasse 5!"
Twierdza.
Tamtejszy polski akcent. ;)
Widok na miasto...
... i podziwiający go.
W miejscu, gdzie kiedyś biegła fosa, obecnie znajduje się park. I ogródki działkowe... ;)
... a krokusy już tam zakwitły. :)
Jeden z odwiedzonych kościołów.
Wspomniane wyżej dwie kobiety służące do mszy.
Spektakl bańkowy mijany w drodze powrotnej.
Ulica Praw Człowieka...
... a po prawej tablica upamiętniająca ofiary NSU. Ostatnio zaczął się proces morderców, więc znów gorąco debatuje się w mediach o tej sprawie.
I na koniec - Wandzia w metrze bez motorniczego. :D