piątek, 8 lutego 2013

Dzień 3. Kaskada, Erywań.

Z „Dziennika podróży”:
Ruszam więc samotnie na Kaskadę. Najpierw podziwiam szalone nowoczesne rzeźby, a potem pokonuję mnóstwo schodów i docieram na szczyt – z powodu mgły miasta prawie nie widać, ale za to doskonale je słychać. Otaczają mnie dźwięki klaksonów, szum pędzących samochodów  i intymne rozmowy zakochanych, których Kaskada jest pełna. Podziwiam przez jakiś czas widok na Erywań z góry, a w międzyczasie obserwuję, jak pewien Armeńczyk tak się na mnie zagapił, że niemalże przewrócił się, schodząc ze schodów. Wygląda na to, że stałam się chodzącą sensacją. Na samym szczycie Kaskady wychylam się za poręcz po stronie autostrady, a wtedy zaczynają wołać coś do mnie ludzie, którym prawdopodobnie zepsuł się samochód na wjeździe. Niestety, nie rozumiem, co do mnie mówią, więc nie mogę im pomóc, mimo ich desperackiego wymachiwania rękami. Kiedy natomiast podchodzę do barierki, za którą rozciąga się widok na miasto, czuję się jakby wchodziła w niebyt – przez chwilę nie widzę nic oprócz mgły i żółtego dźwigu, który zakotwicza mnie w rzeczywistości. Odwracam się - w oddali majaczy Matka Armenii, więc postanawiam ruszyć w jej stronę.

U stóp Kaskady znajduje się mały park z nowoczesnymi rzeźbami. Dookoła nich kręci się mnóstwo ochroniarzy, którzy są wyraźnie znudzeni swoją pracą. ;)
Po obejrzeniu dzieł sztuki ruszyłam w górę. Na każdym "piętrze" można było oglądać kolejne rzeźby.
 A to fotografia, którą wykonałam ze szczytu schodów Za wiele nie było widać, ale i tak miało to wszystko sporo uroku.
Kaskada nie jest jeszcze dokończona, więc po raz kolejny miałam okazję obcować z - tak dobrze znanym moim czytelnikom ;) - Remontem.
 Na razie na szczyt-szczytów Kaskady trzeba iść okrężną drogą. Kiedy tam przechodziłam, zobaczyłam taki oto dywan z róż, który ktoś tam kazał wysypać dla swojej ukochanej. ;)
 Zbliżenie na remontowy dźwig. ;)
 Dość niepewne schody na samą górę i monument się tam znajdujący.
 Na drodze widać ten zepsuty samochód, którego pasażerowie starali się ze mną porozumieć. ;)
A na koniec za obeliskiem znalazłam jeszcze trochę sztuki - tym razem dla dzieci. ;)